Z pewnością każdy z Was słyszał o tzw. fałszywych przyjaciołach tłumacza, czyli słowach, które w różnych językach brzmią tak samo, ale mają zupełnie inne znaczenie (np. čerstvý – świeży, popírat – negować, poprava – egzekucja). Dziś jednak coś dla nieco bardziej zaawansowanych, czyli o odpowiednikach zdradliwych pod względem stylu.

Zapewne zgodzicie się, że czeskie wyrazy, takie jak večeře, inzerát, daň, oblékat, dřív(e), kvůli, brzmią dla nas bardzo archaicznie (wieczerza, inserat, dań, oblekać, drzewiej, gwoli). W języku czeskim są one jednak stylistycznie neutralne (kolacja, ogłoszenie, podatek, ubierać, wcześniej, z powodu).

Ale czy wiedzieliście, że Czesi podobnie postrzegają polskie słowa dentysta, spacer, grupa, klasa, kasa, dyrektor? Czeskie zdradliwe odpowiedniki, czyli dentista, špacír, grupa, klasa, kasa, direktor to wyrazy przestarzałe bądź bardzo potoczne i w neutralnej czeszczyźnie użyjemy raczej słów: zubař, procházka, skupina, třída, pokladna, ředitel.

Natomiast polskie słowa, takie jak wiosna czy maj kojarzą się Czechom z XIX-wieczną poezją (…co každou vesnou nová tráva raší… J. Vrchlický; Byl pozdní večer – první máj – večerní máj – byl lásky čas…, K. H. Mácha) i dziś tłumaczą je jako jaro oraz květen. Zwróćcie uwagę, że w języku polskim występuje określenie jare warzywa (wysiewane w okresie wiosennym), a květen to typowy leksykalny fałszywy przyjaciel (czes. květen – pol. maj).

Podobnie my do poetyzmów zaliczylibyśmy słowa vadit, trápit se, krásný, modrý, podczas gdy we współczesnej czeszczyźnie wyrazy te nie oznaczają bynajmniej wadzić, trapić się, krasny, modry, ale po prostu przeszkadzać, martwić się, piękny, niebieski.

Jeżeli więc w rozmowie z Czechem lub Czeszką zapomnicie jakiegoś słowa, możecie się pokusić o użycie polskiego wyrazu, choć może się zdarzyć, że Wasza wypowiedź zabrzmi potocznie lub patetycznie. Czyż jednak komunikacja nie jest najważniejsza?